A miało być tak pięknie… tuja pod Urzędem Miasta, dzięki inicjatywie Bryzy i Polanki dla Wszystkich oraz zaangażowanych mieszkańców, miała lada chwila zabłysnąć na święta.
"I to o wiele niższym kosztem niż ta, którą co roku sprawiają nam urzędnicy. Przypominamy, że w zeszłym roku koszt akcji “choinka” wyniósł 56 395,50 zł.
Okazuje się jednak, że Urząd Miasta potrafi działać zaskakująco szybko. Tydzień po nagłośnieniu akcji strojenia - tuję wycięto.
Głowimy się zatem, czy wycięcie było planowane już wcześniej? Pan radny Jakub Ubych twierdzi, że owszem - wstawiając screen z dokumentacji technicznej (bez legendy, a więc tylko dla wtajemniczonych), z której ma wynikać, że tuja przeszkadzała w realizacji zaplanowanej inwestycji. No tak, w końcu niedaleko ma powstać park-ing centralny więc drzewa ewidentnie zawadzają. A może to po prostu złośliwość władz miasta i kolejny dowód lekceważenia mieszkańców i ich oddolnych inicjatyw?
My, młodzi z Gdynianki, bardzo za tują tęsknimy, dlatego postanowiliśmy ją symbolicznie pożegnać. Chcemy Gdyni zielonej, Gdyni otwartej na głosy i potrzeby mieszkańców. Takie działania ze strony urzędu mówią nam, że póki co możemy pomarzyć…
Wszystkim pogrążonym w żałobie składamy kondolencje. Jednocześnie zachęcamy do przystrajania siostry naszej tui - dorzućcie na niej swoje życzenia dla Gdyni na przyszły rok. Może się spełnią." - czytamy w stanowisku Stowarzyszenia Młodzi na rzecz Gdyni - Gdynianka.
Decyzję wycięcia żywotnika tłumaczy Agata Grzegorczyk, rzecznik UM Gdyni, która jako powody podaje względy bezpieczeństwa i estetyki. Z tymi twierdzeniami nie zgadzają się społecznicy, którzy zainicjowali dekorowanie drzewka.
Po tym, jak akcja zyskała sympatię mieszkańców, tuja została wycięta.
Społecznicy uważają, że to złośliwość ze strony władz Gdyni.
Mimo "likwidacji" żywotnika udało się ubrać inne drzewko, mniejsze które rosło obok tego wyciętego. Nikt nie pyta nawet o to, gdzie w tym wszystkim jest sens? Tuja była i już jej nie ma. Za to niezrozumiała reakcja władz wyzwoliła reakcję mieszkańców. Na mieście pojawiły się plakaty o poszukiwaniu wyciętej tui, a w miejscu w którym rosła zapalono znicze i wmontowano "tablicę" pamiątkową. Gdynia śmieje się z władz miasta!
Niszczenie pozytywnych inicjatyw mieszkańców nie prowadzi do niczego dobrego. Znamy takie sytuacje... I wiem jak one się kończą. Wcześniej czy później władza, która występuje przeciwko mieszkańcom żegna się ze stołkami. Wszystko wskazuje na to, że i ta prawidłowość wreszcie zadziała w Gdyni.
"Prawda jest zupełnie inna. Tuję wycięto na złość mieszkańcom, bo gdyby ją ustroili, to po pierwsze byłby to wstyd dla włodarzy, a po drugie udekorowana choinka, taka czy inna, wstrzymałaby prace wokół niej na kilka tygodni. Ta wycięta tuja to taka symboliczna klęska władz Gdyni. Pokazali swoją bezsilność i arogancję wobec mieszkańców. Nieprawdopodobnym zakłamaniem jest też fragment komunikatu miasta, w którym napisali, że wycięli te drzewa, żeby stworzyć nową zieloną przestrzeń i posadzić nowe drzewka. O tej „przestrzeni” w każdym obszarze funkcjonowania miasta już słuchać spokojnie nie można. To zwykły bełkot." - powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu Sławomir Januszewski z Bryzy.
Głos zabrał również radny Marek Dudziński, który stwierdził, że władze Gdyni tym gestem pokazały, że nie dbają o zieleń miejską.
"Jak wytłumaczyć inaczej fakt, że wysokie drzewo, które codziennie widział z okna pan prezydent Szczurek, doprowadzono do tak złego stanu? Można przecież było przesadzić wcześniej. Liczba nieprawidłowości ze strony służb pana prezydenta po jednej zapowiedzi dość pozytywnej akcji, jest zatrważająca." - wypowiedział się na łamach Dziennika Bałtyckiego.
I tak o to mamy ogromny szum wokół jednego, niestety już wyciętego drzewka. Na władze Gdyni wylewane są hektolitry "pomyj" za skandaliczny ruch. A wystarczyło zostawić wysoką tuję. Pozwolić społecznikom udekorować ją świątecznie. Porobiliby sobie zdjęcia, poumieszczali w internecie i po tygodniu nikt by o sprawie nie pamiętał.
A tak mamy awanturę, temat grillowany od tygodnia, zainteresowanie mediów oraz śmiech i politowanie mieszkańców.
Pokazuje to jednoznacznie, że władze Gdyni już odleciały daleko. Złośliwi mówią, że nawet za nowe (morsko-zatokowe) granice miasta.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz